Część I
Krymie, delicjo moja, tyś jak śniadanie!
Spożyć cie może ten tylko, kto rano wstanie.
Dziś ja bazy twe w całej swej okazałości
Obsadzam i wzmacniam ku muzułanów złości.
Obamo ma, co dwutlenkiem straszysz nas w Kyoto,
Co tak pragniesz resetów, nie jesteś idiotą
chyba by przez ten półwysep miała się nasza
więź rozluźnić. Noblisto! Twa córka Natasha
nie będzie szczęśliwa gdy jej serie z kałasza,
zburzą sen wolności, równości i braterstwa!
Miej zrozuienie dla kozackiego rycerstwa,
I nie blokuj kont naszej cnej arystokracji!
Za co kupią nieszczęśni kawior do kolacji?
Tymczasem przenoś swoją armię, wytęsknioną
Al Kaidy do Wzgórz Golan, Doliny Beka'a,
Gdzie, jak bat, na Naród Wybrany skud czeka, a
w nim atomówka, zaś ją już Partia Boga
odpalić gotowa. Nie pozwól więc by trwoga
sen z oczu spędzać miała twoim sojusznikom
Nie ulegaj więc z Majdanu gromkim okrzykom.
Bo widzisz, pośród gór takich w paśme Ałtaju,
na pustyni gorącej u granic Kitaju,
Stał biały domek, duży i wymurowany,
Bieliły się z daleka pobielane ściany,
Ale już go nie ma, gdyż odpalilim Cara
I zmiotło domek i nie tylko, więc na-ra...
/cdn na życzenie czytelników/